W fotografii, jak w życiu – idealne czerń i biel nie istnieją. W teorii zawsze można powiedzieć że coś jest czarne lub białe. Niestety między teorią a praktykę nie ma różnic tylko w teorii.
Na zdjęciach z sieciówek, czy na tanich monitorach – czerń zawsze będzie zaledwie ciemnobrunatna a biel jasnobeżowa. Najlepsze papiery i płótna fine-art też za każdym razem w trochę inny sposób oddają szczegóły w czerniach i bielach. Każdy ma inna gramaturę i inny połysk; od pełnego matu, przez perłowe, szkliste, metaliczne aż do typowego “błysku”.
I właśnie dlatego żadne płacze i żadne krzyki nie przekonają nas że czarne jest czarne, a białe jest białe. Czerń wydaje się po prostu czarna tylko dopóki nie zastawisz jej z czernią na tym samym zdjęciu, ale na innym medium. I wtedy zaczyna się prawdziwa przyjemność z obcowania z drukiem fotografii. To na wypadek, gdyby ktoś oglądając zdjęcia zaczął się zastanawiać czemu tak lubię fotografować czarne rzeczy na czarnym tle.
A co do samej sesji…
…a co do samej sesji to Agatę miałem już przyjemność fotografować 3 lata temu. To była sesja kobieca w apartamencie, z przewagą nastroju i światła dziennego. Jeśli chcecie zobaczyć czym się różni typowa sesja w studio, mam nadzieję że ten wpis będzie dla Was ciekawą “pomocą naukową”.
Sesja odbyła się w Studio Sztos, pozowała Agata Woźniak, a o make up i włosy zadbała Asia Marzena Kijak.
Jeśli sesja Ci się spodobała, zapraszam do komentowania!
Zostaw komentarz